Kilka dni temu zostałem „poproszony” przez żonę o udanie się wraz z nią do dużego sklepu po zakupy, już na samą myśl zrobiło mi się gorąco. Oczami wyobraźni widziałem dzik tłum, wrzeszczące dzieciaki, dziką muzyka nastawiona na cały regulator. Panienki na wrotkach z napisem na plecach „W czym mogę pomóc”. Kiedyś nieopatrznie spytałem „przepraszam czy..” odpowiedz „czego ?” no i już wszystko wiedziałem.
Jednak taki sklep wiele uczy można poznać nowych ludzi, nowe trendy w zachowaniach społecznych a także dowiedzieć się o nowatorskich sposobach wychowywania dzieci.
Zakupami zajęła się żona ja byłem powożącym metalowym zaprzęgiem, który jechał gdzie chciał na swoich powykręcanych o dziwo czterech kółkach.
Gdy jedziesz tak bezmyślnie i zastanawiasz się jak stąd najszybciej wyjść warto poobserwować uczestników tej zabawy, jednak musisz zachować minimum uwagi i zdrowego rozsądku aby nie być staranowanym przez kupujących lub obsługę ci drudzy są bardziej niebezpieczni mają większe zaprzęgi a mimo to są szybsi.
I tak stoję oparty o wózek w lekceważącej pozie „leje na zakupy” ale jednocześnie obserwuje, starsze małżeństwo ona jak jastrząb wyszukuje tabliczek „przecena”, „okazja” on rzuca na prawo i lewo „k…..i”, obsługa zwraca uwagę w nagrodę dostając soczystą wiązankę. I tak przemierzają radośnie dwa gołąbki cały sklep w radosnej atmosferze. Moja Żona okupuje dział z garnkami a ja idę zobaczyć nowości w dziale hm, bez nazwy tam jest wszystko co zostało uznane, że może posłużyć jako narzędzie do naprawy. Telefon dzwoni żona „gdzie jesteś” czym prędzej udaje się na wcześniejsze pozycje, bura dlaczego zostawiłeś wózek, no jest pusty po co mam zabierać ze sobą przecież jestem za stary na jazdę „w koszyku”. Idziemy dalej ja poleguję na wózku ona zaś co chwilę wrzuca coś do wózka, o dział z zabawkami grzecznie odmeldowuję się, fajne za moich czasów takich nie było lubię oglądać zabawki a co mi tam.
Właśnie zaczęła się dyskusja – może za dużo powiedziane – pomiędzy ojcem a pięcioletnim synem w kwestii zakupu zabawki, ojciec nie i argumentuje, że taką już masz, - nie taką podobną, -po ci dwie takie same i tak dalej, trwało to jakiś czas, zniecierpliwiony papa zostawił malucha wraz z wózkiem i poszedł do innego działu. Dzieciak jednak nie dał za wygraną i zaczął wywalać z wózka zakupy to była jazda śmietanka sru na podłogę, serki, pieczywo prawie wszystkie zakupy które miał w zasięgu ręki znalazły się poza koszykiem. Spytacie dlaczego nikt nie podszedł do malucha, chyba tak jak ja byli ciekawi co będzie dalej a żeby było zabawniej stali tam sami faceci z wózkami. Po skończonej pracy maluch podszedł do regału i wybraną zabawkę wrzucił do wózka.
I teraz zaczyna się najciekawsza część wraca tatuś i co nic rozgląda się za żoną ta przychodzi i zaczyna dzieciaka regularni besztać – inaczej cenzura nie puści – na to wtrąca się papa - proszę dokładnie czytać cytat –
„co Ty tak go op.......sz dziecko wykazało się inwencją trzeba je za to chwalić a nie karać” dzieciak stoi obok i wszystko słyszy, tatuś bierze maluch na ręce i coś mówi. Starszy Pan grzecznie pyta kto to posprząta, nie będę cytował odpowiedzi można się domyślić jaka była.
Kobietę zamurowało starszego Pana też dalsza część tej farsy rozegrała się przy kasach. Najnormalniej w świecie gdy tatuś z dzieckiem wykładali swoje produkty podjechała ekipa ze sklepu i dorzuciła to co z koszyka „wypadło”. Agresja to mało facet był w amoku, bardzo kulturalny Pan kierownik zasugerował aby obejrzeć nagranie z kamer jeżeli Pan nie zapłaci wezwiemy policje, zadziałało.
I tak właśnie radośnie mijają godziny na zakupach. Uwielbiam kupować w małych sklepach bez pośpiechu, spokojnie nikt nie usiłuje rozjechać mnie wózkiem, sympatycznie czysto no może trochę drożej ale warto zapłacić więcej za święty spokój.