Kolega wrócił do domu późną porą lekko sponiewierany przez gorzałkę, żona poprosiła aby „udał się” do „nocnego” kupić bułkę po czym poszła spać. Zapomniałem dodać, że facet trochę się „zacinał” ale to w niczym nie przeszkadzało miał do tego dystans.
Rano zadowolony siada do stołu zjada jakiś stary chleb myśli ok. narozrabiałem pyta grzecznie żony a gdzie są kanapki do pracy – jak sobie bułkę tartą posklejasz to będziesz miał kanapki.
A jak to było poszedł do sklepu miła Pani ekspedienta pyta co podać
bu bu bu
chcąc być pomocna skończyła bułkę
ta ta ta ta
tartą
nie miał siły i chęci na dalsze dyskusje zapłacił i wyszedł i tak nie pamiętał co miał kupić.